Tytuł: Kopytkowa kraina i sernikomania.
- Spotkamy się w sądzie! – huknął Baekhyun zrywając swoje
podobizny twarzowe podoklejane do narysowanych bekonowych kawałków na
plakatach.
- Baek – rzucił Chanyeol, na co Baekhyun spojrzał na niego
wyczekująco. – Do twarzy Ci w bekonie.
Rudzielec wybuchnął śmiechem, na co Baek zaczął tupać
nogami.
- Zaraz w tą swoją podobiznę laczem dostaniesz jak nie
przestaniesz! – piszczał poszkodowany tupiąc nogami.
- Nie czujesz… jak… rymujesz… - wydukał Channie między
jednym histerycznym napadem śmiechu, a drugim. I właśnie w tym momencie dostał
w sam środek twarzy z różowego kapcia Luhana, który po ostatniej zabawie w
chowanego zaginął w akcji u nich w pokoju. Lacz odbił się od twarzy rapera z
głośnym plaśnięciem i spadł na panele pozostawiając na twarzy rudzielca
oryginalny czerwony ślad.
Chanyeol oniemiał z wrażenia. Zamrugał kilka razy i
poczerwieniał ze złości. Zacisnął ręce w pięści, obrócił się na pięcie i chciał
wyjść, ale źle odmierzył odległość i zarypał w drzwi. Rozłożył się jak długie
sanki na śniegu z głośnym plaśnięciem, głośniejszym od tego wykonanego laczem.
- Kto tu kurwa postawił tą ścianę!? – wrzasnął masując
obolałe czoło.
- Budowlańcy? – wyrechotał Baekhyun, który ze śmiechu poległ
i turlał się po łóżku.
- Ja tym baranom dam kurwa ścianę. Ściany im się kurwa
zachciało w miejscu moich kurwa drzwi!
*
W tym samym czasie… W bajkowym świecie jednorożców i jelonka
Bambie…
- Gdzie idziemy? – spytał dreptając zgrabnie wyrzeźbionymi
kopytkami jelonek stukając nimi w rytm kopytkowania jednorożcowych brokatowych
kopytek. Zharmonizowali się twórczo i przemierzali właśnie polanę radości razem
z pandą Tao i smoczkiem Krisem.
- Teraz idziemy zobaczyć taniec kurwa pingwinów. – mruknął
znudzony wszystkim Kai, który był niesiony w akwarium przez pandę Tao…
- Złota rybka się odezwała… - smoczek Kris wywrócił oczami.
- Cichaj, nie znasz się – wtrącił się Bambie. – Widział ktoś
mojego chomiczka?
- Że kogo? – mruknął Xiumin.
- Że Hunnie, baranie. – Luhan przewrócił oczami i szedł
dalej.
- Ja nie baran, ja owieczka. – Ace prawie wylał z oczu cały
Adriatyk, który wyglądał jak wody roztopowe po lądolodach, a w którym o mało
nie utonął Suho, który panicznie bał się Mogro.
- A bo to Ci różnica.
- Stul… co ty tam masz… pysk… mordę, kÓń Cię wie…
- Jelonkiem jestem!! – wrzasnął oburzony Bambie tupiąc
wszystkimi czterema kopytkami.
- Ty tam młody nie dyskutuj, tylko patataj dalej, bo Ci
łatki z grzbietu pospadają. – nakazał smoczek Kris i dmuchnął rybce Kaiowi w
oko.
- Też mam Ci dmuchnąć?! Hm? HM??!! – rybka stanął na ogonie
i zaczął wymachiwać płetwami tak, jakby szykował się do boksu. Krisowy smoczek
wywrócił oczami i dmuchnął Kaiowi ponownie w oczo.
- Ostrożnie! – jęknął rybka przewracając się i łapiąc za
oczo na sprężynce. - bo mu wyleci!
*
- Jak ja Cię zaraz zlaczkuję… - zaczął Chanyeol podnosząc się z dywanu. –
To będziesz widział.
- No, gwiazdki nad głową – Baekhyun nie mógł opanować
śmiechu. Nagle usłyszał jakiś szelest. Podniósł głowę i zobaczył biegnącego w
jego stronę Chanyeola. Pisnął wysokim ‘C’ i zaczął uciekać dookoła łóżka przed
Channiem, machając przy tym zręcznie rączkami i piszcząc jak Sehun przy
karaluchach. Chanyeol znudzony tą jakże monotonną trasą ograniczającą się tylko
do okolic łóżka usiadł na środku łóżka Baekhyuna.
- Goń się. – rzucił do wciąż biegającego w kółko Baekhyuna.
Chłopak przystanął.
- A ŁAJ ja sam?! – jęknął zrozpaczony Baek.
- A bo mi się nie chce.
- A co Ty na moje leżątko wlatasz?! – wrzasnął i wziął
rapera w obroty. W mgnieniu oka, zawiniętego w rulonik z kołdry przerzucił go
na jego własne łóżko.
- Nie ma czegoś takiego jak… LEŻĄTKO! – krzyknął Channie. –
Pekhjona! Ty się leczyć idź! A nie…
- Chanyeol ?
- Czego?! – spojrzał w stronę drzwi, w których zobaczył D.O.
- Ładne masz kręgi. – słysząc te słowa Baekhyun otworzył
szeroko oczy niczym ocza Kyungsoo i parsknął śmiechem.
- Ładne kręgi! – śmiał się dalej. – Dobre sobie! D.O !
PJONA!
- Ładne kurwa co ?
- Ee… No wiesz… Takie jak ma robak… Dżdżownica też ma kręgi…Chanyeol
ma kręgi.. Dżdżownice mają kręgi… Chanyeol ma kręgi… - Ale wiesz… - Baekhyun
próbował być delikatny. – Ty po prostu masz ładniejsze. Masz naturę robaczyka
we krwi.
- Dobra!!! Dotarło! – wrzeszczał zirytowany raper, który
próbował się uwolnić z sideł różowej kołdry Baekhyuna w białe króliczki.
- Ja Ci dam naturę kurwa robaczyka!
- Channie, nie nerwuj się, bo Ci żyłka pęknie. – zatroszczył
się Kyungsoo.
- Co ? – Chanyeol spojrzał na niego spode grzywki. – Jaka żyłka?
- No taka wiesz… taka nerwowa. INTERNETY! – wrzasnął nagle
Kyungsoo klaskając w dłonie. – Sprawdź. Tam. Będzie odpowiedź. Internety. Wiedzą
wszystko. – oznajmił i wyszedł. Chanyeol przyglądając się prostokątowi, który
był drzwiami, za którymi zniknął D.O mrugał energicznie próbując przyswoić
pakiet informacji, które Kyungsoo próbował mu przekazać. Potrząsnął głową.
- Nie ważne. – mruknął do siebie. – TY!! – wrzasnął na
Baekhyuna!
*
Wracając na moment do polany radości przepełnionej radosnymi
zwierzątkami przemierzającymi radosne zakamarki radosnej polany…
- Rzygam radością. Za chwile uszami mi będzie wylatywać… -
Tao szczerzył się do świnki morskiej Xiumina.
- Ty! Patrz! – wrzasnął Bambie trykając porożem jednorożca.
– Tęęęęęęęęęęęczaaaaaaaaaaaaaaaaa *3*
- Ty! Pacz! – powtórzył Kris. Luhan automatycznie spojrzał w
jego stronę. Po czym dostał nenufarem w oczo.
- Auuł! – jęknął i dotknął jednym z czterech patatajków
ocza.
- Mówiłem, pacz.
- A niech Cię dundel świśnie, baboku! – jęknął Bambie roniąc
łzy.
- Nudle! Gdzie są nudle?! – nagle na ich trasie znalazł się
dziwny…
- Ale że co to jest? – spytał Lay stając dęba przed dziwnym
czymś.
- A to Denzin Maszin chyba. – mruknął Kris.
- Eeeeeeeeejjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj ! –
wrzasnął obrażony rybka Kai.
- Cichaj rekinie. – mruknął smoczek Kris.
- Jak ja Ci dam cichaj kurna rekinie, to Ci tą Twoją
ekierkową szczękę w kątomierz zamienię.
- Zgadzam się na wszystko, byle nie cyrkiel.
- A linijka może być?
- No ujdzie…
*
- Trochę dupnie Ci w tych stringach. – zachichotał.
- Do dupy to Ty
jesteś. – mruknął Baek. – Chanyeol?
- Hm?
- Dupny jesteś.
- No wjeeem. – raper przegarnął dumnie włosy.
- Co za cieć.
- Tak, też chcę Cię zjeść!
- Aaaa! Chanyeol! Łapy precz!
- Ale ja będę Cię jeść. ;_;
- Oj chyba nie.
- Oj chyba tak.
- Oj chyba nie.
- Oj chyba tak.
- Kisiel.
- CO?!
- Przestań.
- Przestań.
- Możecie się przymknąć?! – usłyszeli za plecami głos
poddenerwowanego Kyungsoo. Wychylili się zza futryny, by spojrzeć na siedzącego
w kuchni przyjaciela. – Próbuję się właśnie skupić…
Baekhyun otworzył szeroko oczy i zamrugał kilka razy. D.O z
wystawionym w skupieniu językiem przymierzał się do tego, aby z gracją i stylem
wydobyć zawartość wiaderka z serem na sernik, który planował przyrządzić tego poranka.
Miał już przygotowane ciasto, nad którym skrupulatnie liczył niemalże każde
ziarnko mąki i odliczył rodzynki tak, aby dla wszystkich starczyło prócz Kai’a,
który i tak zawsze je wybierał.
Chanyeol i Baekhyun posłali sobie znaczące spojrzenia i
ulotnili się do ogrodu, gdzie zastali śpiącego Sehuna, który zwisał z poręczy
na werandzie. Postanowili obudzić go w delikatny sposób, bo by jeszcze spadł…
Baekhyun podszedł do niego na paluszkach i przysunął twarz do jego ucha.
- SEHUUUNAAAAH! – wrzasnął Baekhyun prosto do ucha maknae.
- Aaaaaa! Zostaw królika! – wrzasnął i machając niezdarnie
łapkami wpadł prosto w krzaki. Chanyeol zdzielił Baekhyuna w ramię.
- A mówiłem, delikatnie?! – wywrócił oczami i spojrzał w
dół, na młodszego. – Żyjesz? Coś Ty myślał, że Kris Ci moc pożyczył? – Chanyeol
zaśmiał się. – Naiwny Ty… Przecież jest zbyt zachłanny, żeby sprezentować Ci
taki prezent.
- Jakiego królika? – spytał Baekhyun przekrzywiając
śmiesznie głowę w bok. Chanyeol uniósł brwi ku górze patrząc na towarzysza jak
na ciecia.
- Króli… - zaczął rudzielec, ale maknae mu przerwał.
- Hyung! Ale miałem sen! – wrzasnął i w mgnieniu oka pojawił
się między nimi. Odskoczyli od niego na bezpieczną odległość zaskoczeni tym,
jak szybko pojawił się w miejscu, w którym stał.
- Co? Jaki sen? Co? – powtórzył zaspany Kai, który leżał
schowany pod drzewem i całkowicie nie czaił bazy.
- Cichaj mi tam. – rzucił Sehun. – Chociaż w sumie… -
spojrzał z pożałowaniem na Jongina. – W moim śnie byłeś rybą. Złotą rybką.
- ŻE CZYM!? – Kai w mgnieniu oka znalazł się przy Sehunie i
wytrzeszczał na niego oczy niczym Kyungsoo na internety.
- No… że rybą...
- RYBA. - powtórzył Chanyeol. - RYYYYBAAAA. Taka ze skrzelami. SKRZELA. PŁETWY. PŁYWA. WODA. Mówi Ci to coś?
- Baranie! - warknął Kai. - Przecież wiem jak ryba wygląda! - oburzył się i obrażony poszedł do środka.
*
- Idealnie… - wyszeptał Kyungsoo odstawiając na szafkę duży
talerz z sernikiem, nad którym pracował przez minione trzy godziny. Kto
normalny robi sernik przez trzy godziny? … Odstawił go i poszedł do siebie w
podskokach niczym czerwony kapturek po łączce pełnej kwiatków.
Luhanowy kapeć + kurwa ściana + leżątko + kręgi + Internety + Króliki + RYYYYBAAA = LuRubies umarła nie mogąc nabrać powietrza w płuca, przez męczący ją atak śmiechu. ♥ ^^
OdpowiedzUsuń"Ja tym baranom dam kurwa ścianę. Ściany mi się kurwa zachciało w miejscu moich kurwa drzwi!"-Mózg Rozjebany BRO! xD
OdpowiedzUsuńXDDD ZGUBIŁAM SIĘ NA SAMYM POCZĄTKU XD KRĘGI I KOPYTKOWANIE XD CZYTAJĄC TO DRUGI RAZ MA SIĘ BEKĘ JESZCZE WIĘKSZĄ NIŻ ZA PIERWSZYM RAZEM <333
OdpowiedzUsuń